Hoł hoł hoł! To ja - Wasz buntownik z wyboru. Za to, że Was zaniedbuję powinienem dostać rózgę, wiem. Uprzejmie informuję, iż poza jednym małym wybrykiem (kiedy to z nudów postanowiłem karetką się przejechać;)), mam się naprawdę nieźle. Potrafię już nie tylko wejść na łóżko/ławę/stolik/, ale czasem także zejść. Po licznych próbach doszedłem do wniosku, że schodzenie "na główkę" nie jest najlepszym sposobem i szukam alternatyw. Zaprzyjaźniłem się także z lodówką. Gdybym to ja wiedział, że jedzenie może być przyjemne spróbowałbym tego wcześniej. Obecnie nadrabiam zaległości, więc ruszam gębą niemal na okrągło. Ciągle muszę mieć coś w dziobie. A że czasu wciąż za mało, staram się wstawać skoro świt. Czasem także w środku nocy, ku uciesze mojej rodzicielki. I tak to nasze życie się kręci. Nie wiadomo kiedy ten czas zleciał i mamy już święta. Z tej właśnie okazji życzę Wam (i sobie), przede wszystkim z d r o w y c h i spokojnych świąt w gronie najbliższych osób! A tym, którzy święta spędzają w klinice (pozdro Olek!), by jak najszybciej te szpitalne mury opuścili!
PS. Zdjęcie z zeszłego roku, ale w zasadzie nic się nie zmieniło. Tylko ja mam trochę bujniejszy fryz:)
Wiktorku spokojnych i wesołych świąt oraz dużo zdrówka☺��
OdpowiedzUsuń