Od wtorku jestem z powrotem w klinice. Codzienna chemia nie pozbawia mnie ani apetytu ani dobrego humoru. Normalnie zuch chłopak ze mnie. Jak widać naładowanie akumulatorów działa na mnie zbawiennie. Muszą mnie częściej wypuszczać do domu. Dwa wieczorne ataki płaczu chyba można mi wybaczyć? Nie moja wina, że nie mogę się odnaleźć w tym szpitalnym zgiełku.. Do tej pory przecież większość czasu spędziłem w pojedynczych salach. Zdecydowanie jednak wolę być w niezłej formie na oddziale IV, niż w opłakanym stanie na apartamentach wzmożonego nadzoru. Na chorego to ja nie wyglądam. Wszyscy się tak cieszą, gdy gaworzę, że normalnie wpadnę niedługo w samozachwyt. Dzisiaj dostałem inną chemię i aktualnie się "płuczę". Najpierw ładują we mnie to dziadostwo, by później całą dobę mnie z niego wypłukiwać. Nigdy nie zrozumiem tych lekarzy. Może jak pójdę na medycynę, to w końcu zakumam o co cho? Może. I właściwie dzisiaj powinienem być uwiązany do kroplówki 24h, ale udaje mi się "wygaworzyć" u pielęgniarki odłączenie i przerwę na 45-minutowy spacer. Jeśli wyniki będą dobre, to jutro wracam do Głogowa. Biorąc pod uwagę moje ostatnie zachowanie, inny scenariusz nie wchodzi w grę.
Ktoś tu przecież, bez wątpienia, zasłużył na nagrodę!
Ale z Ciebie zuch chłopak.Wiktorku świetne wiadomości jesteś poprostu niesamowity.Życze powodzenia i serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoją dzielną i silną mame:-)
OdpowiedzUsuńCzekamy na Was w Głogowie w domu najlepiej !!Wracaj chłopaku do zdrowia!! Całuję Was i cieszę się z takich wieści :) Iza
OdpowiedzUsuńsuper....:)))
OdpowiedzUsuń