Nie rzucam słów na wiatr. Od poniedziałku jestem w domu. Nie myślcie sobie, że przepustka ze szpitala, to takie "hop siup". Ciężko sobie zapracowałem na ten pobyt swoją dzielną postawą podczas ostatniej chemioterapii! Dwa razy w tygodniu muszę mieć robioną morfologię i codziennie się rehabilituję. Poza tym chillout. Nielimitowane spacery, zabawa z siostrzyczką, sen do oporu i żadnej
chemii! Normalnie żyć nie umierać. Jeśli szczęście będzie mi sprzyjało,
to moja wolność potrwa aż do 5 maja. Problem w tym, że wyniki morfologii niebezpiecznie zbliżają się do granicy "bujwidowskiej" normy. Hemoglobina 8,4, płytki 35tys.. W przypadku gdy ta pierwsza spadnie poniżej 8 lub te drugie poniżej 30tys. mam przekichane = jadę na toczenie. A nigdy nie wiadomo czy po przetoczeniu na przykład nie zagorączkuję i nie zostanę uziemiony w klinice. Muszę się więc brać szybko w garść. Mam nadzieję, że obędzie się bez pomocy z zewnątrz i organizm sam odbije we właściwą stronę. Nie z takimi przeciwnościami przecież sobie radziłem, co nie? Zbyt wiele mam do stracenia. A chcieć to móc. Sporo śpię ostatnio, a mama zamiast cieszyć się przespanymi nocami, to wstaje i sprawdza czy oddycham. Sam widziałem! Myśli, że to przez mierne wyniki morfologii, a prawda jest zgoła inna. Cisza, spokój i rodzinna atmosfera sprawiają, że nareszcie mogę się wyspać. Nikt nie przerywa mojego snu by o 6 rano zmierzyć temperaturę czy wymienić worki na śmieci z gracją słonia w składzie porcelany. O pobudce słowami "a stolec był?" nie wspominając.
Podczas gdy ja wypoczywam sobie w najlepsze, gdzieś tam w Poltranplancie intensywnie szukają dla mnie dawcy szpiku. W zależności od tego jak będę znosił kolejne chemie, to przeszczep odbędzie się za jakieś +/- 3 miesiące. Te wakacje będą bez wątpienia niezapomniane dla naszej rodzinki. Już ja im to zapewnię. Mam ogromne szczęście, bo wstępnie w światowych bazach dawców szpiku około 50-ciu osób ma podobny genotyp do mojego. Nawet jeśli przy szczegółowych badaniach połowa potencjalnych dawców odpadnie, a połowa z tej drugiej połowy się rozmyśli, to jeszcze będzie z czego wybierać. Zrezygnowaliśmy więc z akcji DKMS, by pieniążki fundacji poszły na wsparcie osoby, która bardziej tego potrzebuje. Zachęcam jednak, już na własną rękę, by się rejestrować. Można to zrobić TU czy TU . Proszę, byście zarejestrowali się świadomie, a nie pod wpływem impulsu. Niekoniecznie teraz i już. To jest decyzja na całe życie. Wszak to decyzja, która może uratować życie waszemu bliźniakowi genetycznemu. Moja mama zarejestrowała się już kilka lat temu, (kiedy mnie jeszcze w planach nie było) i dlatego jestem z niej bardzo dumny!
Zapomniałbym o najważniejszym! Przedwczoraj otrzymaliśmy paczkę. 3/4 prezentów przypadła mnie. Mimo tego nie wiem kto bardziej się cieszył z zawartości - ja, Hania czy rodzice. No ale jak to w życiu bywa, znów nie wiem komu tą niespodziankę zawdzięczam. Nadawca - Agito.pl. I masz tu babo placek. Dlatego kimkolwiek jesteś dobry człowieku- DZIĘKUJĘ!
PS. Zdjęcie z dedykacją dla ciotek geodetek;)
Wiktorku jaki Ty jesteś urodziwy chłopak,śliczny z Ciebie zuch:-)Trzymam kciuki żeby wyniki nie spadły i żebyś mógł cieszyć się domową sielanką;-)
OdpowiedzUsuńKurcze Wiktorku ale wspaniałe wieści nam tu przekazujesz....Ciarki mi przechodzą przez całe ciało jaki ty jesteś dzielny chłopczyk...Codziennie wchodzę na Twoją stronę z oczekiwaniu na jakieś wieści....a tu tak pięknie napisane w taki piękny dzień... Pieniążki dla Ciebie są zbierane....zdradzę rąbek tajemnicy, że pracuję w biurze księgowym i jak Twój sąsiad przyszedł do mnie rozliczyć PITa z dedykacją 1% dla Ciebie to tak urzekłeś nas swoją historią, że wszystkie PITy co robimy to z 1% dla Ciebie.....W bazie DKMS też już jestem.....kiedyś też otarłam się o śmierć i obiecałam sobie, że jak z tego wyjdę zarejestruję się jako dawca szpiku....i jestem...i chcę pomagać....a mamusiu u mnie i u mojego małego synka wspomagałam tą hemoglobinę aby "rosła" takimi tableteczkami brązowymi "z naturalnych"(nie chcę pisać bo zaraz zarzucą mi że rekamuje, nie mam tu żadnego kontaktu to bym napisała) i po paru miesiącach lekarze się dziwili że tak mój anemik tak podskoczył do góry. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie życząc dużo spokojnych dni...rośnij w siłę.
OdpowiedzUsuńGłogowianka Magda
Czekałam ,zaglądałam i się doczekałam wieści tak cudownych .Jak to mówią "po burzy zawsze słońce wychodzi " i to jest prawda,taka gębulka roześmiana, to jak to słońce ogrzała mnie od środka .Wiktorku życzę Ci żeby tamte straszne chwile już nie wróciły, teraz już tylko do przodu po zwycięstwo !! Mamo Agato, taka mała a taki byk z Ciebie:)Pozdrawiam całą Waszą RODZINKĘ :) Iza
OdpowiedzUsuńCudny dzielny Wiktorek a ja miałam to szczęście spotkać Cię spacerujacego z tatusiem i na żywo jesteś jeszcze słodszy bąbelku mały :-D Zdrówka i wielu pogodnych dni w domowej atmosferze :-D
OdpowiedzUsuńWypoczywaj i nabieraj sił w domu, wśród kochających cię osób. Jesteś zuchem i takim na pewno pozostaniesz przez kolejne okresy terapii. Alleluja i do przodu, z tak uroczym uśmiechem, jak na fotografii. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuń