Jeszcze sporo czasu upłynie nim moje życie wróci do normalności. Nim będzie można mówić o mnie per zdrowy. Jestem jednak na dobrej drodze do zdrowia. I nie mam zamiaru już z tej ścieżki zboczyć.
niedziela, 27 grudnia 2015
"Rocznica"
Jeszcze sporo czasu upłynie nim moje życie wróci do normalności. Nim będzie można mówić o mnie per zdrowy. Jestem jednak na dobrej drodze do zdrowia. I nie mam zamiaru już z tej ścieżki zboczyć.
wtorek, 22 grudnia 2015
Zdrowych świąt!
Kochani, w tym wyjątkowym czasie, nie życzę Wam wiele. Niech te święta będą po prostu spokojne i z d r o w e ! Abyście mogli je spędzić w domu, z najbliższymi.
No chyba,ze ktoś preferuje Wyspy Kanaryjskie, to nikogo uszczęśliwiał na siłę nie będę..:)
wtorek, 15 grudnia 2015
Bez broviaca i bez immunosupresji
niedziela, 13 grudnia 2015
A niech to..
Piątkowe wyciągnięcie browiaka obylo się bez komplikacji. Na blok operacyjny zabrali mnie przed 8,wiec nawet nie zdążyłem odczuc glodu. Trzy godziny później byłem już z mamą. Bez zbędnego balastu. Bez browiaka. Nie wiem czy to skutek znieczulenia ogolnego czy tez podanych mi później immunoglobulin, ale przez caly dzień byłem osowialy. W sobote wróciłem do żywych. Gdyby nie był to weekend, pewnie juz dawno byłbym w domu. Gdybym był w domu, pewnie wszystko byłoby w porządku. Gdyby... Gdyby babcia miala wąsy, to by dziadkiem byla..
Tymczasem jestem w klinice.. Są nadliczbowe kupy i nieprzewidziane wymioty. I chociaz swym pogodnym nastrojem próbowałem udobruchac mamę, to dziesiąta kupa wszystko zaprzepascila. Ma niedyspozycja została zgloszona "wyżej". Leżę teraz podłączony pod kroplowke nawadniająca i zaklinam rzeczywistosc. Co by sie nie dzialo, wyjdę jutro do domu.. Wyjdę jutro do domu.. Wyjdę do domu.. Wyjde do domu..i juz!
czwartek, 10 grudnia 2015
Broviac kaputt.
Sa takie dni,kiedy na blogu cisza jak makiem zasial. Najczęściej są to dni,kiedy oddaję sie blogiemu lenistwu i tylko mrucze z zadowolenia. Ostatnim razem jak sie pochwalilem,że nudy, to wyladowalem na oitd. Lekcje odebrałem, teraz trzymam buzie na kłódkę. Mimo wszystko,gdy ktoś zapytal jak sie mam,to mówiłem prawdę. Przeciez nie wolno kłamać. I mam za swoje.
Dziś kolejny raz wyruszyliśmy na podbój Wroclawia. Tydzień temu uwinelismy sie raz dwa, wiec i teraz liczyliśmy na powtórkę. Jednak juz na "dzien dobry" bylo nie tak jak trzeba. Jeszcze nie wszedlem do gabinetu lekarskiego,a już pani doktor powiedziala,ze trzeba bedzie mi przetoczyc immunoglobuliny. Ze co? Ze jak? Ze mi? Trudno. Jakos przezyje te kilka godzin dluzej w klinice.. Nie zdążyłem jeszcze dobrze przetrawić tej informacji,gdy okazalo sie,ze browiak znów odmówił posłuszeństwa. Pff. Dwa tygodnie temu tez sie przytkal i jakos sie odetkal. Co to dla nas.
Nie tym razem.
Browiak kaputt.
Zaniemogl na amen.
Skutek tego jest taki,że ja i moje przytkane wklucie wylądowaliśmy na oddziale poprzeszczepowym. Moze powinienem zmienic nazwe bloga z wiktorzwyciezca na wiktorpodroznik? Albo wiktor-nieznaszdniaanigodziny? W każdym razie plan jest taki,że jutro wyciągamy browiaka i jeśli nic sie nie zadzieje,to może w poniedziałek wyjdę do domu. Może. A mialem takie plany na weekend!
Póki co trzeba mi bylo założyć wenflon. Na sama myśl o jego założeniu narobilem w majty. Przerabialem to już nie raz i nie dwa. X prób naklucia mnie w Y miejsc. Kupa bolu i jeszcze wiecej krzyku. Teraz więc zacząłem się drzec ledwo wyladowalem na krzeselku w zabiegowce. Tak profilaktycznie.
I jakze sie milo zaskoczylem! Nie powiem,zeby to bylo przyjemne,ale trafilem na aniola! Aniola,ktory zalozyl mi wenflon przy pierwszym podejsciu! Myslalem,ze tą panią pielęgniarkę ozloce! Podwyżki dla pielegniarek! Podwyżki dla pielęgniarek! Zwlaszcza dla TAKICH pielegniarek!
Leżę więc w mojej nowej wypasionej sali (takiej ładnej jak w filmach,naprawde!) i mysle sobie, ze może nie ma tego złego? Wyciągna mi centralne wklucie i teraz po prostu już wszystko musi byc dobrze! Po prostu MUSI.
PS. Jeszcze raz bardzo, ale to b a r d z o dziekuje mojej cudownej, bliższej i dalszej rodzince, za wszystko co dla mnie robicie! Po prostu brak mi słów.. Jak fajnie, ze Was mam!
czwartek, 3 grudnia 2015
Mikropadaczka
Jutro znów kierunek Wrocław. Na samą myśl już mnie skręca. I wcale nie drżę o moje wyniki. Wiem przecież, że czuję się dobrze, więc to musi znaleźć swoje odzwierciedlenie w badaniach krwi. Przeraża mnie natomiast fakt, ile czasu będę musiał tam spędzić. Zewsząd docierają do mnie informacje, że organizacyjnie wciąż katastrofa. A nuż w poradni przeszczepowej idzie to trochę szybciej?