No i się zaczęło.. W sobotę przenieśli mnie na oddział wzmożonego nadzoru. Trochę tak profilaktycznie, bo w najgorszej formie, to ja nie byłem. Nie widziałem zupełnie ku temu powodów, ale pani doktor chciała mieć mnie na oku. Przenosiny z mojego ulubionego oddziału, humoru mi nie poprawiły. Przyznam jednak, iż miła jest świadomość, że pani doktor również się tak nade mną "trzęsie". Że ktoś, z "dr n. med." przed nazwiskiem, ma również pewnego rodzaju fioła na moim punkcie. Byłem święcie przekonany, że to krótki epizod i najdalej w poniedziałek wrócę na stare śmieci. Niestety, noc z niedzieli na poniedziałek już do najlżejszych nie należała. Nie tylko nadal jestem tam gdzie byłem, ale i pobyt tutaj zrobił się bardziej zasadny, w moim mniemaniu. Ból stał się na tyle nieznośny, że z perfalganu przeszedłem na nalpainę. Jak na mój gust, coś pomiędzy tramalem a morfiną. Na efekty działania leku nie trzeba było czekać dłużej niż kwadrans. W końcu byłem w stanie coś zjeść i przespać się dłużej niż 15 minut. I nawet odparzona (a właściwie niemal poparzona) skóra na szyjce przestała mi dokuczać. A dzisiaj co? Kolejny spadek formy zaliczony. Już nawet nie mam mocy, by coś przełknąć. Tzn. staram się, ale zjedzenie 30-50 ml mleka raczej mojej sytuacji nie poprawia. Jutro postaram się jeszcze bardziej, bo nie chciałbym być znowu uwiązany do kroplówki przez żywienie pozajelitowe. Dobra wiadomość jest taka, że teraz mam tydzień czasu na regenerację. Tydzień bez chemii. I gdy tylko nabiorę mocy - powtórka z rozrywki. Wiedziałem co mnie czeka po rozpoczęciu chemioterapii, ale nie spodziewałem się, że tak szybko się poskładam. Co zrobić.
Obym tylko takie problemy miał po chemii, a będzie dobrze!
Bądź dzielny Kochaniutki!!!!!
OdpowiedzUsuńWiktorku regeneruje się,odpoczywają,nabieraj siły do walki którą wygrasz!!!Powodzenia życzę Ci z całego serca kochany nasz bohaterze.
OdpowiedzUsuńWiktorku nie poddawaj się !! Walcz!!
OdpowiedzUsuńCiocia Iza