
Wraz z niewyobrażalnym bólem, w niepamięć poszły też moje włosy. Coś kosztem czegoś. Osobiście mam to w pompce. W końcu ładnemu we wszystkim ładnie. W środę, zgodnie z protokołem, miałem zacząć chemię. Ze względu na fatalną kondycję i równie złe wyniki, chemioterapię odroczono. Nie od dziś wiadomo, że leżącego się nie kopie. I pewnie już bym mógł wrócić do leczenia, ale wkłucie centralne odmawia posłuszeństwa. W poniedziałek, na bloku operacyjnym, odbędzie się akcja reanimacyjna broviaca. Oby się powiodła, bo mi niedługo powierzchni do kłucia zabraknie. Tym samym zyskuję jednak trochę więcej świętego spokoju i czasu na regenerację.
Normalnie zbierałbym się pewnie do kupy jeszcze sto lat, ale Wasze ciepłe słowa i pomoc, przychodząca ze wszystkich stron, dodają mi sił. Dziękuję, że jesteście z nami!
Miły przystojniaczku życzę Ci dużo,dzużo siły i wytrwałości.Jesteś cudownym suchej.
OdpowiedzUsuńMiły przystojniaczku życzę Ci dużo,dzużo siły i wytrwałości.Jesteś cudownym zuch.
OdpowiedzUsuńJestes WIELKI :-*
OdpowiedzUsuńDasz radę!
OdpowiedzUsuńWiktor Zwycięzca,Wiktor Zwycięża,Wiktor się nie poddaje!!Wiktor Walczy!! Jesteś silny!! Modlę się za Ciebie Wiktorku,trzymam kciuki!!Czekam na Ciebie.
OdpowiedzUsuńCiocia Iza