W pewnym momencie przestałem pisać o dzieciach z kliniki, które przegrały walkę.. Chciałem by to miejsce pokazywało, że można przejść tak wiele i wygrać. By dodawało sił walczącym rodzicom i ich pociechom.. By się nigdy nie poddawali.. Ale ten blog to także miejsce, w którym próbuję sobie radzić z moim bólem, a od wczoraj nie potrafię się z nim uporać. Wykonuję normalne czynności, gaworzę, a wciąż myślę o Niej.. o Angelice..
Mniej więcej w ty samym czasie, gdy ja skakałem z radości, że do nas znów uśmiechało się słońce, ze światem żegnała się Angelika.. Ta naprawdę śliczna, siedemnastoletnia legniczanka walczyła z chorobą raptem od maja.. W tym krótkim czasie, ją i jej mamę spotkało tyle przykrości, że nie jednego by to złamało. Ona mimo wszystko wzięła się garść i walczyła. Kochała taniec i ten taniec chciała studiować, gdy wyzdrowieje. A dziś nie ma jej już z nami.
Przebywając w klinice przez tyle czasu żyjemy obok siebie, pomagamy sobie, wspieramy, jesteśmy prawie jak rodzina.. I nagle musimy się pogodzić ze śmiercią jednej z nas.. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co przeżywają jej mama i młodsi bracia..
Czasem nachodzą mnie uporczywe myśli "dlaczego ja?" A w takich chwilach jak ta jest mi zupełnie za te myśli wstyd.. Doceniam to co mam. Jak długą drogę udało mi się przejść.. Może i jestem chory, ale wciąż jestem.. Walczę.. Ż Y J Ę . . .
Angeliko, mam nadzieję, że jesteś w lepszym miejscu..
Że z powrotem tańczysz..
:-(.......
OdpowiedzUsuńBrak slow..niesprawiedliwe jest zycie
OdpowiedzUsuń