HAHA! Jesteśmy woooolniiiii! Jupijajej!
Sala otwarta:))))))
Teoretycznie zmian może nie jest za wiele. Czuję się średnio, nadal nic nie jem i czas mojego pobytu wciąż bliżej nieokreślony. Jednak od dziś mama wchodząc do sali nie musi już się przebierać jak do operacji i nareszcie widzę jej uśmiech. Bombarduje mnie wprawdzie buziakami na potęgę, ale co mi tam. Może wyjdę na mięczaka, ale przyznaję, że trochę za tym tęskniłem. Trochę bardzo nawet.
W praktyce więc otwarcie sali to dla nas bardzo dużo. Kto wie, może jak będę się spisywał wypuszczą mnie na dniach na spacer? Jest motywacja by brać się w garść.
Wprawdzie nie było uroczystego przecięcia wstęgi, szampana i fajerwerków, ale nasza radość jest
P R Z E O G R O M N A!
PS. Zdjęcie sprzed kilku tygodniu, bo obecnie wyglądam trochę niewyjściowo, ale radość ta sama!
Cudnowie! Zdrówka i powrotu do domu w pełni zdrowym :)
OdpowiedzUsuńHura,hura!!!!!!!!Świetna wiadomość ,zdjęcie fantastyczne:-)Mówisz,że apetytu nie masz ale stópke swoją byś zjadł;-)
OdpowiedzUsuńAgatko, nareszcie wieści, na które ciągle czekałam... Nie na darmo daliście Synkowi imię Wiktor. Jak zwykle ryczę czytając, choć teraz z wielkiej radości... , ale zgodnie z"poleceniem" Marty mam pudło chusteczek przed sobą... Wiktorek uśmiechnięty! Jesteście Wspaniali, Dzielni i Ty, i cała Twoja Rodzina, a przede Wszystkim Mały Dzielny Bohater!
OdpowiedzUsuńBrawo moja kluseczko dzielna :-)<3 oby takich chwil szczęścia było jak najwięcej aż do samego zwycięstwa kochani :-)
OdpowiedzUsuńSUPERRRRRRRRRRRRRRR:)))
OdpowiedzUsuń