U mnie ciągle coś. Jak nie problem z brakiem kupy, to koszmarna biegunka. Jak nie uciążliwa swędzawka, to skóra schodząca z buzi. Jak nie problem z odkaszlnięciem zalegającej flegmy, to wymioty tąże mazią. Jak nie ból nie do zniesienia, to zespół odstawienny po zejściu z morfiny. To już drugi "odwyk" w moim dziesięciomiesięcznym żywocie. Narkotyki są be, zdecydowanie! Wszystko męczące dla mnie strasznie, a jednocześnie zupełnie normalne po przeszczepie od dawcy niespokrewnionego. Można więc rzec, że idę zgodnie z planem. Lekko wciąż nie jest, ale jestem coraz bliżej celu. Humor mi się zmienia niczym pogoda. W jednej chwili potrafię przejść z rozdzierającego płaczu do słodkiego uśmiechu. To działa jednak w obie strony i dziś, niestety, o ten uśmiech trudniej. Tu mnie zaboli, tam mnie zaswędzi i znikąd pomocy. Perfalgan i tramal nie zastąpią morfinki.. Nikt mnie nie rozumie, to płaczę. Tyle mi pozostaje. Nikt nie mówił, że będzie łatwo..
Ale....
No właśnie, przez te wszystkie dolegliwości, zapomniałbym o najważniejszym - szpik podjął pracę. W poniedziałek leukocytów było 180, dziś już osiemset więcej. Granulocytów sztuk dwieście. Aby otworzyli salę, muszę dobić do pięciuset. Później mnie czeka badanie chimeryzmu, czyli jaki odsetek mojego szpiku stanowią teraz komórki dawcy. Oby 100%! No 99 też jakoś przełknę. Badanie to będę już musiał powtarzać do końca życia, a spadek liczby komórek dawcy może oznaczać wznowę. Czysto teoretycznie. Ja wiem, że wygram tę wojnę. Wrócę z niej uboższy o fragment płuca, parę mięśni i takie tam, ale wygram. I kropka.
Tuptam, pełzam, potykam się, jednak powolutku posuwam się na przód. I o to chodzi!
Wiktor, jestem z Tobą! Codziennie myślę o Tobie i sprawdzam, co u Ciebie. Jesteś bardzo silny, Twoi rodzice ogromnie dzielni. Ten wysiłek zostanie Wam wynagrodzony! Pamiętam w modlitwie
OdpowiedzUsuńJak tylko "poznałem" Cię na blogu to miałem (i nadal mam !!!) przeczucie że wygrasz tą nierówną walkę.... w końcu jesteś Wiktorkiem ZWYCIĘZCĄ... pozdrowienia też dla dzielnych rodziców....
OdpowiedzUsuńOby tak dalej i do przodu :)
OdpowiedzUsuńDzielny Mały Wojowniku jestem przekonana, że wszystko się ułoży. Codziennie jestem przy Tobie myślami!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki... Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowicie dzielnym zuchem.Gratuluje Ci,że szpik podjął prace:-) Czyli takimi małymi kroczkami czyli tiptopkami idziesz w strone ZWYCIĘSTWA!! Nigdy nie wątpiłam w to że wygrasz tą walke z tym paskudnym choróbskiem.Tylko szkoda,że tak po drodze musisz cierpieć.Trzymam kciuki za Twoje Zwycięstwo!!!
OdpowiedzUsuń