środa, 29 kwietnia 2015

Nie lubię poniedziałku

Poniedziałek, jak to poniedziałek, z góry skazany był na porażkę. Najpierw swoje odczekaliśmy próbując przebić się przez zakorkowany Wrocław. Później wynudziłem się, czekając na swoją kolej do gabinetu. Mimo, że przyszedł w końcu czas  i na mnie, to nie było jeszcze wszystkich wyników z laboratorium. Kolejne pół godziny " w plecy". Zanim w ogóle dr Bunia mnie zobaczyła, była już 13. Pomimo wielogodzinnego czekania na wszystko, dobry humor mnie nie opuszczał. I już już jedną nogą byłem z powrotem w drodze do domu, ale nie... Wyprowadziłem w pole mamę, nabrałem pielęgniarkę i oszukałem lekarkę. Niestety, laborantki już zwieść się nie dało. Chociaż wziąłem się w garść, byłem wesolutki i rumiany, to nie chciało być inaczej. Hemoglobina 7,1. Pani doktor ze zdziwieniem jeszcze raz zajrzała do moich wyników. Żadne znaki na ziemi i niebie nie wskazywały, że jestem taki "słaby".  Tak więc z planowanej szybkiej wizyty we Wrocławiu zrobiła się całodniowa wycieczka. Przede mną kolejne 3 godziny oczekiwania na krew. Dobrze, że pogoda dopisywała i nie musiałem na nią czekać w przyziemiach tej ponurej kliniki. Babcia skołowała bujwidowską spacerówkę i tyle nas widziano. Przed 17 zacząłem się toczyć i po jakiejś godzince było po wszystkim. Poobserwowaliśmy się dodatkową godzinkę czy nie gorączkuję/ nie mam wysypki i znów świat stanął przede mną otworem. Jeszcze się należę w klinice. Nie jeden numer można mi zarzucić, ale po toczeniu akurat  zawsze jestem elegancki. Teraz również nie było inaczej. W Głogowie byliśmy dopiero po 21, ale najważniejsze, że w domu. Wszędzie dobrze..
I mimo tego, że wciąż jestem słodziak jakich mało, a na chorego wcale nie wyglądam, to jutro czeka mnie wizyta kontrolna we Wrocławiu. Nie tak miał wyglądać mój dwutygodniowy pobyt w domu, ale nie będę wybrzydzał. Tym razem planuję naprawdę szybką akcję. Jedno toczenie w tygodniu w zupełności wystarczy. Mam jeszcze tylko kilka dni przed rozpoczęciem kolejnego cyklu chemioterapii, więc muszę zbierać siły. A gdzie najlepiej się ładuje akumulatory jak nie w domu?

2 komentarze:

  1. Dzielny Zuchu zbieraj siły i ładuj akmulatorki przed następną chemioterspią abyś znowu był taki dzielny jak ostatnio:-)Życze powodzenia i czekam na następne wieści ,tylko postaraj się o same dobre wiadomości;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tam u Ciebie chlopaku?

    OdpowiedzUsuń