poniedziałek, 11 lipca 2016

Bin Laden

Wspominałem coś o problemach z aklimatyzacją? Zapomnijcie o tym. Polubiłem już swoje łóżeczko. Swój pokój. Nie straszne mi teraz przemieszczanie się z pokoju do pokoju.  Z uporem maniaka rozrzucam wszystkie zabawki. A chodzenie na dwóch nogach tak mi się spodobało, że co dzień bije rekordy w liczbie kroków zrobionych bez trzymanki. Jestem już swój chłop! Zauważyłem też, że mogę sporo zdziałać wrzaskiem, więc kilkanaście(dziesiąt?) razy dziennie uskuteczniam koncert. WRZASK i już herbatnik leci. WRZASK i już jestem na rękach. WRZASK i dostaję smoczek. WRZASK i prowadzają mnie za ręce po mieszkaniu. WRZASK i dostaję biszkopta. Niby rodzice próbują ignorować te moje wrzaski, ale uwierzcie, że trudno im dyskutować z takim natężeniem decybeli. Terroryzuję ich aż miło. Zupełnie jak zdrowe dziecko! A że morfologię mam bardzo przyzwoitą, to i siły do krzyku są niespożyte. Teraz regularnie muszę kontrolować swoją krew. Raz w tygodniu pobieranie krwi w domu i raz w tygodniu wizyta kontrolna we Wrocławiu. W związku z tym, że przed przeszczepem otrzymałem najlżejszą z możliwych megachemii, to teraz czeka mnie jakby jej uzupełnienie. Jeszcze trzy razy będę musiał się położyć na oddziale w celu zrobienia punkcji lędźwiowej z podaniem chemii dokanałowo. Do przeżycia. Apetyt jak zwykle nie za duży, ale komu się chce jeść w te upały? Za to nie znajdziecie drugiego dziecka, które tak chętnie przyjmowałoby całą artylerię lekarstw. Nie tylko nie grymaszę, ale gdy widzę strzykawkę, rzucam wszystko co robię i aż się trzęsę by je przyjąć. Cały ja. Terrorysta i lekoman.

3 komentarze:

  1. Jak miło sie to czyta:) zuch chłopak! Polubilibyscie sie z moim synkiem, też niezly z niego dwulatek-terrorysta!
    Zdrówka!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny i dzielny z Ciebie chłopak:)))Świetne wiadomości :)))

    OdpowiedzUsuń