czwartek, 7 lipca 2016

Wszędzie dobrze,ale w domu..

najlepiej..?
Tak, tak, tak! Od wczoraj jestem w domu! Juhuuuuuu! Niech mnie ktoś uszczypnie! Po 4 miesiącach i 17 długich dniach spędzonych w klinice WRÓCIŁEM. Oby już na dobre!
Pierwszy szok powoli mija, ale wciąż czuję się trochę zdezorientowany.. Nie powiem, te wszystkie zabawki są super. Możliwość buszowania po podłodze, to już w ogóle kosmos. Nie wspominając o obecności mamy, taty i siostrzyczki. Tak powinno być zawsze. Tylko.. Tylko.. Gdy przychodzi pora spania.. Ja tak trochę ten.. Czuje się tak jakoś.. Hmm.. Obco..? Ciężko mi zasnąć w "nowym" miejscu..  Przez ostatnie cztery miesiące moim domem był szpital. Dzień w dzień. Noc w noc. I nagle TRACH!  Wraca syn marnotrawny. Jest super. Tylko jakoś tak inaczej.. Po dłuższej chwili zabawy też zaczynam marudzić. Uspokajam się dopiero w łóżeczku. Tam się czuję bezpiecznie. To jest mój azyl.  Potrzebuję chyba jeszcze kilku dni na oswojenie się. Potem już buldożerem mnie stąd nie ruszycie!
Co by nie mówić, najważniejsze, że W DOMU!

6 komentarzy: