piątek, 12 sierpnia 2016

Samochwała

W ostatnim czasie moja morfologia toczy zażartą walkę z moim apetytem. Problem w tym, że w ich mniemaniu, o zwycięstwie decyduje jak najsłabszy wynik. Jednego dnia humor mojej mamie psuje moje niejedzenie, innego granulocyty tak mizerne, że oczami wyobraźni jesteśmy już z powrotem w klinice. Mnie osobiście obchodzi to tyle, co zeszłoroczny śnieg. Gdyby wszystko zależało ode mnie, żyłbym powietrzem. Ewentualnie biszkoptami. Z granulocytami czy bez. W jednym jesteśmy jednak z mamą zgodni - grunt, że w domu! Z każdym dniem udoskonalam technikę chodzenia na dwóch kończynach i zdobywam nowe umiejętność. Potrafię chomikować jedzenie, które mi nie smakuje i wszystko wypluć, gdy oddalę się na bezpieczną odległość. Potrafię wyłączyć pralkę, gdy się nie zgadzam z temperaturą, w jakiej prana jest ma odzież. Potrafię znaleźć najmniejszy element w mieszkaniu i żuć w buzi, dopóki ktoś mi go siłą nie wyciągnie. Potrafię odróżnić czy najmniejszy element jest jedzeniem. Jeśli tak, absolutnie w buzi nie ląduje. Wiadomo wszem i wobec, że gumka do włosów jest o wiele atrakcyjniejsza niż chociażby makaron, no nie? Potrafię otworzyć szafkę i wyrzucić śmieci z kosza, pomimo zainstalowanej na drzwiczkach blokady przed dziećmi. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, ale nie chcę wyjść chwalipiętę. Co poradzę - taki fajny się po prostu urodziłem!

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny się urodziłeś a jaki sprytny:-))dużo zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sympatyczny z Ciebie "diabełek" na zdjęciu:-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Z życia można czerpać wiele przyjemności, jedną z nich jest JEDZENIE,pokarm potrafi dostarczyć zmysłom wiele radości:) Życzę Ci żebyś jak najszybciej poznał tą przyjemność delektowania sie posiłkami :) Słodki z Ciebie czorcik :)
    Ciocia Iza

    OdpowiedzUsuń