wtorek, 20 stycznia 2015

DOBRO POWRACA

Poniedziałek 19 stycznia
Kolejny dzień rozpoczynam z uśmiechem na twarzy. Niestety, tym razem mój dobry humor nie udziela się mamie. Dowiadujemy się, że w sobotę trzyletni Arturek z Głogowa przegrał nierówną walkę z nowotworem..
Wcześniej trzymali to w tajemnicy, żeby ta wiadomość nie odebrała nam sił do walki.
Mama Arturka przekazuje nam lekarstwa sprowadzone z Niemiec. "Może chociaż Wam się przydadzą.."
Brak słów by wyrazić współczucie.
Przez cały dzień robię co mogę by poprawić humor mamie i nawet czasem mi sie udaje. Jednak z niej też twardy zawodnik. Widzę, że ciągle wraca myślami do Arturka i jego mamy..
Mamusiu.. Nie smuć się..
Musisz być silna! Dla mnie!

Wtorek 20 stycznia
Nadchodzi nowy dzień, więc trzeba znaleźć nowe siły do walki. Tutaj tak się żyje - z dnia na dzień. Nigdy nie wiadomo co ten nowy dzień przyniesie.
Poleciały mi płytki, więc babcia leci do krwiodawstwa i znów będę się "toczył". W krwiodawstwie babcia słyszy, że rzadko kiedy jest taki odzew na apel o krew i że w końcu, dzięki mnie, im tej krwi nie brakuje. To nie dzięki mnie. TO DZIĘKI WAM!!!
Jesteście CU-DO-WNI!
Krew to dar życia. Oddając krew, pomagacie nie tylko mi, ale i innym dzieciom. Niektóre z nich, by żyć, potrzebują transfuzji krwi nawet codziennie!
Gdy dorosnę (i będę mógł) to zostanę honorowym krwiodawcą. Takie moje spóźnione postanowienie noworoczne.

Kolejne telefony i kolejne wiadomości jeszcze bardziej podnoszą nas na duchu. Będąc w brzuchu tyle się nasłuchałem, że "świat schodzi na psy", "umiesz liczyć, licz na siebie" czy że "młodzież coraz gorsza". Co niektórzy podśmiechiwali się z mamy, gdy ta mówiła, że "dobro powraca".
I wiecie co? To mama ma rację. Nie wiem czy zawsze (jak śmie twierdzić), ale w tym przypadku na pewno. Przekonuję się o tym każdego dnia.
Gdyby Wasza chęć niesienia mi pomocy, była wprost proporcjonalna do moich szans na wyzdrowienie, to już bym chodził jak szwajcarski zegarek! Jesteście tak niesamowici, że nie mam wyboru - będę musiał żyć ze sto lat by Was wszystkich poznać i uściskać!

DZIĘKUJĘ...

6 komentarzy:

  1. Święta prawda, mi mama zawsze powtarzała żeby" brać trzeba dawać"

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktorku, jeszcze troszkę walki i będziesz chodził jak ten szwajcarski zegareczek! Wszyscy, którzy znają Twoją historię trzymają kciuki za Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Wiktorku masz racje dobro powraca, wiara w ludzi tez nawet nie wiesz ile ludzi nawet obcych Tobie i Mamie niesie Ci pomoc, tak juz będzie do konca a Ty skarbie tylko zdrowiej i żyj Nam sto lat !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiadomo kto jest większym bohaterem Mama czy Wiktor :) Wracajcie szybko do zdrowia i domu, bo połowa Głogowa niecierpliwie czeka żeby was zobaczyć i uściskać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem poruszona Waszą historią...Wiktorku, dasz radę! niestety z przyczyn zdrowotnych nie mogę oddać krwi :( ofiaruję swoją modlitwę. Wierzę, ze pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  6. Są chwile, że coś ściska serce i oczy zasolone ponad normę. Ale zaraz wraca nadzieja, a za nią te drobne radości. Patrzę na tego czupurka z fotografii i wiem, że to prawdziwy wojownik. Uśmiechaj się do siebie, do swych kochanych rodziców i siostrzyczki, i trochę też do twych wiernych kibiców.

    OdpowiedzUsuń