poniedziałek, 31 sierpnia 2015

onkożycie

Mija dzień za dniem, a ja dalej w bladej.. No wiecie gdzie. Bakterie się zadomowiły i nie chca zwiać. Lekarze rozważają usunięcie browiaka. Wstrzymują się z decyzją, bo crp i prokalcytonina (parametry zapalne) sa ujemne (czyli dobrze;) ) Nie zmienia to faktu,ze te mendy wciąż we mnie są, a przez cały dzien wypiłem całe 170ml mleka i zjadłem dwa chrupki kukurydziane. Normalnie czyste obżarstwo. Mama wczoraj poprosiła lekarza o zmniejszenie żywienia pozajelitowego,żebym zaczął głód odczuwać,ale jak widać jestem oporny na ich eksperymenty. O tomografii klatki piersiowej wciąż przebąkują,ale jeszcze nikt nie rzucił hasła"tego i tego dnia jedziecie na tk". Bo jak mi wszystko w środku trzeszczało, tak dalej trzeszczy. Antybiotyki lecą dożylnie, żywienie pozajelitowe też i 21 godzin na dobę jestem uwiązany do kroplówki. Nie powinienem jednak narzekać.. Maja w piatek tu biegała, dziś leży na intensywnej w ciężkim stanie.. Adaś ma wznowę.. Wszystkie badania wykazały, że jego koszmar się już skończył. Radość trwała niespełna miesiąc.. Chloniak zaatakował z podwójną mocą.Brak słów. Znamy się od pierwszych dni tutaj. Nasze onkozycie. Wiecznie w strachu. Nie znasz dnia ani godziny kiedy raczydlo czymś cie zaskoczy. A przecież tyle dzieci zdrowieje.. Tylko tutaj, w klinice, tego nie widać..
Takim moim promyczkiem jesteście Wy. Nawet nie wiecie ile sił dodaje , to co robicie dla mnie. Nie jestem sam. Z taką ekipa jestem nie do zdarcia. Dziękuję!

3 komentarze: