piątek, 6 listopada 2015

Wieczne czekanie na cos

Melduję,ze tylko symulowalem,bo stesknilem sie za klinika i żądam natychmiastowego wypisu do domu. Za domem tesknie bardziej. Wprawdzie wczoraj tak bolal mnie brzuch,ze nie bylo mi do smiechu, ale dzis juz mi lepiej. Od rana mnie męczą. Jak to w szpitalu. Pobudka 6 rano, mierzenie ciśnienia, tetna, saturacji, pobieranie krwi.. Wszystko do zniesienia tylko "hello, ja jestem na czczo!" Chcialem to przespac,zeby nie myslec o głodzie, a tu za grosz swietego spokoju. Wyrażam dosc głośno co o tym wszystkim sadze. Po godzinie placzu stwierdzam,ze nic nie zdzialam, wiec odpuszczam. W nagrode za dobre sprawowanie ide na usg brzuszka. Wszystko gites majonez,wiec w koncu moge zjesc. Ledwo dopadam sie do butli, gdy slysze, ze zaraz przenosze sie na inny oddzial. Jakis pacjent do przyjecia tutaj juz jedzie i blokuje mu miejsce. Alleluja! Uwierzcie,ze pobyt na przeszczepach jest tak uciazliwy, że wole byc w sali dwuosobowej gdzie indziej niz w pojedynczej tutaj. Jak sie okazuje trafiam na oddzial czwarty, do sali nr 4, czyli mojej ulubionej, pojedynczej, puchatkowej sali. Od razu humory nam sie poprawiają, chociaz to co usłyszałem wstepnie wczoraj, slysze tez dzisiaj i nie sa to zbyt szczesliwe informacje. Myslalem,ze poobserwuja mnie dwa dni, zrobia eeg i do domu. A tu zonk. Rezonans im sie wielce nie spodobal. I te moje drgawki tez. Na wstepie odstawili mi cyklosporyne, a dali cellcept. Nie mialem grafta, jestem 4 miesiace po przeszczepie, wiec ten immunosupresant powinien wystarczyć.
A drgawki mogla wywolac cyklosporyna,mimo jej prawidlowego poziomu we krwi. Poza tym w poniedzialek czeka mnie punkcja ledzwiowa i badanie plynu mozgowo-rdzeniowego pod katem ewentualnej wznowy i ewentualnej neuroinfekcji. Mam sie nie martwic na zapas,ale sprawdzic trzeba. Jestem zadzwiajajaco spokojny i nie martwie sie wcale. No dobra. Troszeczke. Ale nie zakladam czarnych scenariuszy. Gdy wykluczymy jedno i drugie czeka mnie najprawdopodobniej eeg i byc moze tomografia glowy. Na razie plan ulozony jest do poniedzialku. A przynajmniej mi tylko takowy jest znany. Przyjmuje wiec sobie kroplowki takie i owaki i czekam na to co przyniesie przyszly tydzien. To czekanie mnie kiedys wykończy.
Chce do domu!!! Juz nie bede straszył..

2 komentarze:

  1. Wiktorku trzymam kciuku żeby wszystko było dobrze i żebyś wrócił jak najszybciej do domu.Życze Ci szczęścia i zdrówka:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktorku,trzymam kciuki:) Wierzę,że wyniki będą dobre i wrócisz do domku :)
    Ciocia Iza

    OdpowiedzUsuń