poniedziałek, 2 maja 2016

Po strachu.



Rachu ciachu i po strachu. Tak myślę. Od sobotniego wieczoru nie jestem już stale monitorowany i wszystko wróciło jakby do normy. No może poza crp, które wciąż jest bardzo wysokie (stan na dziś ok. 130) . Aczkolwiek sukcesywnie spada, co oznacza, że antybiotyki działają. Tym samym chemioterapia znów odroczona do czasu aż wydobrzeję. Ja to nigdy nie mogę nic wziąć planowo. I zaś wszystko się przeciągnie w czasie... Przestałem też jeść tak na dokładkę i znów jadę na żywieniu pozajelitowym. Jak nie urok, to...
Dlaczego moja droga do zdrowia musi być taka wyboista? 
Zna ktoś jakąś drogę na skróty?

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktor głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam dokąd chcesz dotrzeć,nie prowadzi żadna droga na skróty.
    Nie znam drugiego tak silnego człowieka jak Ty Wiktorku.
    Ciocia Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziak mały ale wielki wojownik! Schował się pod kocysiem żeby choć na chwilę przenieść się w bajeczna krainę. Bardzo mocno 3mamy kciuki :******

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochany za jakiś czas twoi rodzice będą myśleli ze to byl tylko zły sen będzie dobrze aniołku twoja mama jest silną mala kobietką a ty małym silnym wojownikiem dacie rade ja wierzę ze będzie dobrze i już niedługo będziecie razem z tata i Hania w domku buziaki i modlimy. Się za ciebie 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Za kazdym razem jak czytam tu posty licze na to ze przeczytam dobre wieści..ze jesteś już zdrowy...Dużo zdrówka maluszku!Trzymam kciuki!Musi byc dobrze

    OdpowiedzUsuń
  7. Wojownicy nie chodzą na skróty, wojownicy zawsze wybierają trudniejsza drogę żeby zwycięstwo smakowało podwójnie

    OdpowiedzUsuń