poniedziałek, 2 maja 2016
Po strachu.
Rachu ciachu i po strachu. Tak myślę. Od sobotniego wieczoru nie jestem już stale monitorowany i wszystko wróciło jakby do normy. No może poza crp, które wciąż jest bardzo wysokie (stan na dziś ok. 130) . Aczkolwiek sukcesywnie spada, co oznacza, że antybiotyki działają. Tym samym chemioterapia znów odroczona do czasu aż wydobrzeję. Ja to nigdy nie mogę nic wziąć planowo. I zaś wszystko się przeciągnie w czasie... Przestałem też jeść tak na dokładkę i znów jadę na żywieniu pozajelitowym. Jak nie urok, to...
Dlaczego moja droga do zdrowia musi być taka wyboista?
Zna ktoś jakąś drogę na skróty?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiktor głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńTam dokąd chcesz dotrzeć,nie prowadzi żadna droga na skróty.
OdpowiedzUsuńNie znam drugiego tak silnego człowieka jak Ty Wiktorku.
Ciocia Iza
Słodziak mały ale wielki wojownik! Schował się pod kocysiem żeby choć na chwilę przenieść się w bajeczna krainę. Bardzo mocno 3mamy kciuki :******
OdpowiedzUsuńKochany za jakiś czas twoi rodzice będą myśleli ze to byl tylko zły sen będzie dobrze aniołku twoja mama jest silną mala kobietką a ty małym silnym wojownikiem dacie rade ja wierzę ze będzie dobrze i już niedługo będziecie razem z tata i Hania w domku buziaki i modlimy. Się za ciebie 😊
OdpowiedzUsuńZa kazdym razem jak czytam tu posty licze na to ze przeczytam dobre wieści..ze jesteś już zdrowy...Dużo zdrówka maluszku!Trzymam kciuki!Musi byc dobrze
OdpowiedzUsuńWojownicy nie chodzą na skróty, wojownicy zawsze wybierają trudniejsza drogę żeby zwycięstwo smakowało podwójnie
OdpowiedzUsuń