wtorek, 17 lutego 2015

Jak nie urok to..

Kawa na ławę. Wiem, ostatnio powiało trochę tu optymizmem. No i z jednej strony lepiej jest. Coraz mniej wspomagają moje oddychanie i jak wspominałem taki ładniejszy jestem, więc poprawe jakby widać gołym okiem. Z drugiej strony kolorowo nie jest wcale. Jest za to szaro, buro i ponuro. Ropień na płucku, to nie jest takie "hop siup". Od rana niejedna tęga głowa zastanawia się nad moim przypadkiem. Jestem wyjątkowy. Nie ma co. Najpierw głowią się anestezjolodzy. Później przychodzi profesor Tiktak. Następnie jakiś inny chirurg. Jeszcze później torakochirurg. Nie jest dobrze. Ekspert od spraw beznadziejnych - profesor P. operuje jednak dziś połowę świata, więc konsultuje mnie tylko "w locie", a na dłuższe pogawędki przyjdzie czas jutro. Co wiem? Ropowica rączki jest skutkiem przetoczenia mi płytek poza żyłę. Lekarce się "wymsknęło". My (a właściwie babcia) podejrzewaliśmy to od początku, ale oni uparcie powtarzali, że nie wiedzą co z tą moją rączką się dzieje. Najtrudniej przyznać się do błędu.. Nic nie zrobię.. Co się stało, to się nie odstanie. Mleko się rozlało. Przepłukują więc tą moją nieszczęsną, ponacinaną łapkę dwa razy dziennie. Oby pomogło. Ropień płuca. To na razie temat nr 1. Co by z nim nie zrobili to źle. Wyjścia są dwa: usunięcie go chirurgicznie lub nakłucia klatki piersiowej. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Operacja w moim stanie wiążę się znów z ogromnym ryzykiem, ale pozbyli by się drania definitywnie. Nakłucia z kolei byłyby dla mnie bezpieczniejsze, ale nie wiadomo jaki przyniosą efekt i czy koniec końców i tak się nie skończy operacją. Tak w telegraficznym skrócie. Muszą działać szybko, póki jestem w "hematologicznym stanie dobrobytu". Ten stan nie potrwa jeszcze za długo, więc konieczny będzie powrót do chemioterapii, a z kolei nie mogą podać chemii ze względu na tą ropę. I kółko się zamyka. Zakładając, że przygoda z ropieniami zakończy się happy endem, to wciąż pozostaje nierozwiązany problem z tą bakterią szpitalną. Wychodzi we wszystkich posiewach. Nawet jeśli usuną jeden ropień, to nie wiadomo czy przez tą zarazę nie powstanie ropień w innym miejscu. A ona dalej nie daje się wyplewić żadnymi antybiotykami. Jestem zagadką. Takim eksperymentem. Terapia sztuczną nerką tez była taką nowatorską próbą. Ponoć od x lat zaledwie klikadziesięcioro niemowlaków w Polsce było w ten sposób filtrowane. Lekarze nie mieli nic do stracenia, więc spróbowali i u mnie. Jak widać to był dobry pomysł, więc wierzę, że kolejne ich pomysły też będą dobre.
Co jest w tym wszystkim pocieszające? Jestem niesamowicie waleczny. I to mówi nie tylko rodzina i przyjaciele, ale mówią też lekarze i pielęgniarki. Walczę jak lew. I nie przeczę, schlebia mi to. Napędza by walczyć jeszcze intensywnej. Pokazałem na co mnie stać i w końcu czuję się doceniony. Doktor L. stwierdził, że jestem niesłychanie dzielny i "dobrze, że Wiktor nie widzi swoich wyników". Moi drodzy. Ja nie muszę nic widzieć. Jestem skazany na sukces. Po prostu.
Poza tym przenieśli mnie na pojedynczą salę. Moje ropniaki są niebezpieczne dla otoczenia. Dobra, dobra.. Jestem nie tylko urodzonym zwycięzcą, ale i urodzonym VIPem. Nie mogę się przecież kisić w "trzyosobówce". Całkiem przyjemnie w tej izolatce, ale zdążyłem się już przyzwyczaić do towarzystwa zwierconego Bartusia i charakternej Madzi. Tak teraz smutno bez nich. Trochę tych Madzi się przewija ostatnio w moim życiu. To chyba przeznaczenie.
Jutro kolejne konsylium i decyzja "co dalej?". Trzymajcie kciuki!

8 komentarzy:

  1. Wiktorku, trzymamy kciuki! bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktorku trzymamy kciuki!Nie daj się kochamy, tyle wytrwaleś to z takim dziadem ropiejacym też wygrasz.! IZA

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiktorku... w dalszym ciągu życzymy Ci dużo Szczęścia (tak jak chciałeś) i wiem że Twoja walka nie idzie na marne..... każdym dniem to udowadniasz. Czekamy na nowe wieści od Ciebie i życzymy także Twoim Rodzicom dużo siły i zdrowia... pamiętaj będzie dobrze, innego wyjścia NIE MA !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mocno trzymamy kciuki!!!Będzie dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas jestem myślami z Tobą mały skarbuniu i Twoją rodziną,modlę się i proszę o zdrówko dla Ciebie i obyś na swej drodze zawsze spotykał mądrych lekarzy,którzy ze swej mocy i wiedzy Ci pomagają,

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój Boże kochana kluseczko ja wiem że wszystkim jeszcze pokażesz jak to jest walczyć o swoje o każdy dzień który jest najważniejszy i najpiękniejszy jesteś przykładem ty i twoi bliscy że walka trwa zawsze do ostatniej chwili

    OdpowiedzUsuń
  7. Walcz chlopaku walcz..trzymamy kciuki i modlimy sie wiec musi byc dobrze..

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymamy kciuki! W myślach przesyłam dużo pozytywnej energii dla Twoich najbliższych. Trzymajcie się dzielnie.

    OdpowiedzUsuń