poniedziałek, 9 lutego 2015

Mały kroczek wielkiego wojownika

Jednego dnia kroczek do przodu, drugiego krok w tył. Dzisiaj, ku uciesze wszystkich, kolejny mały kroczek do przodu. 
Mama, widząc mnie rano podpiętego pod zwykły respirator, omal z radości nie wyskakuje z butów. Niestety, radość ta trwa kilka minut, bo słabo mi to oddychanie idzie. Lekarze boją się, że popękają mi pęcherzyki płucne czy coś w ten deseń. W te pędy wracam na oscylator. Stężenie tlenu jakby nie patrzeć obniżone do 35%, więc sami widzicie - robię co mogę.
Sztuczna nerka ewidentnie mi służy. Na dniach znów spróbują ją odłączyć, bo nawet zdrowe nerki rozleniwiają się, gdy pracuje za nie machina. Spokojnie, powoli zacznę schodzić z tego całego sprzętu. Dajcie mi jeszcze trochę pocieszyć się błogim lenistwem. Nie spieszy mi się do chemii.
Leukocyty znów idą w górę. Rano wynoszą pięć tysięcy, a wieczorem już siedem. Powolutku wychodzę z aplazji i mój organizm w końcu podjął jakąkolwiek walkę. Tak mówią lekarze. A to, że przez ostatnie dni się nie poddawałem, to niby nie walka? Czuję się co najmniej niedoceniony. Rączka powoli przestaje swą grubością przypominać nogę, więc wizualnie też wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku.
Nie ma co jeszcze popadać w euforię, bo mój stan ciągle jest krytyczny (Apsik! Zaczynam mieć alergię na to słowo), ale lekarze w końcu, W KOŃCU mówią, że może być lepiej.
Kolejny dzień podają mi przez sondę (taka rurka w nosie) mleczko. 10 ml, więc szału nie ma. Trudno. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Jako, że "piję" mleczko, a kupki nie robię, to mamuśka zaczyna trochę panikować, ale każdy ją zbywa. Olewają pytania o brak kupy, więc niepokój narasta, a niespokojna mama, to niespokojny ja. Już raz przespano mój "gówniany" problem. (Wiem, brzydkie słowo. Obiecuję poprawę i samo ukaranie się jak trochę wydobrzeję. ) O mały włos nie skończyło wtedy pęknięciem jelita, a ja umierałem z bólu, więc wyjątkowo popieram mamę w całej rozciągłości.
Wieczorem pani doktor w końcu uspokaja, że przy takich ilościach mleka, nie mam za bardzo z czego tej kupki zrobić. Mimo to codziennie będą kontrolować brzuszek. Na razie jest mięciutki, perystaltyka jelit się zaczyna budzić i jeśli zobaczą COKOLWIEK niepokojącego od razu wezwą chirurga na konsultację. Wątroba zdecydowanie się pomniejszyła, co ewidentnie też na plus. No. Nie można było tak od razu wytłumaczyć? Do niektórych, to trzeba dużymi literami mówić.
Byłbym zapomniał!
Pierwszy raz od tygodnia nie ma konieczności toczenia mi płytek. Taki jestem chojrak!
Powoli, do przodu.

"Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się" J. W. Goethe

 I tego się trzymajmy.

13 komentarzy:

  1. Cudownie!lzy płyną ze wzruszenia. Wiktorku, walcz dalej tak wytrwale!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Agatko, wszyscy trzymamy za Was kciuki. PODGiK Głogów

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne wieści. Życzę Tobie Wiktorku zdrowia a Twoim rodzicom mnóstwa siły do walki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się maluszku i nie poddawaj się jesteśmy z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz kochanie do wszystkiego trzeba czasu... i Ty też będziesz potrzebował go mnóstwo.
    Wszyscy którzy Was znają i nie znają wierzą, że będzie dobrze, po prostu nie ma innej opcji. Gorące buziaki Wiktorku!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo!!! Zuch chłopak!!! Małymi kroczkami można naprawdę daleko zajść. Nie poddawaj się Wiktorku i walcz do końca. Zagraj na nosie tym którzy nie dawali Ci szans. Masz cudownych rodziców i to dlatego jesteś taki dzielny. Już nie możemy się doczekać by się z Tobą i Twoją siostrzyczką pobawić na placu zabaw, a wiemy ze tak będzie. Dla nas jesteś PRAWDZIWYM ZWYCIĘZCĄ.

    OdpowiedzUsuń
  7. I tak trzymać! ;] Z dnia na dzień musi być coraz lepiej! ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymaj się dzielnie wielki wojowniku... Jestem z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  9. NO...chłopie.Szacunek.Naprawdę!!!
    I pomyśleć,że wczoraj histeryzowałem z powodu odcisku na pięcie...tak mi wstyd:(
    Ale,ale... dmuchamy,dmuchamy w te żagle...razem,razem:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak się cieszę.Moi kochani nie poddajecie się ,trzymajcie tak nadal,małymi krokami do przodu można naprawdę daleko zajść. Myślę o Was jestem z Wami. Iza

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiktorku jesteś bardzo dzielnym chłopcem.... trzymam za Ciebie kciuki i czekam na kolejny Twój malutki "kroczek" do przodu.... Czekamy na kolejne wieści od Ciebie (wiemy że będą to dobre wieści....) Buziaki....

    OdpowiedzUsuń
  12. walcz maluszku trzymamy kciuki ze bedzie dobrze :) duzo zdrowka dla wiktorka oraz mnóstwo cierpliwosci dla rodziców Agaty i Arka :) Buziaczki dla wiktorka

    OdpowiedzUsuń
  13. Co nowego u Wiktora??

    OdpowiedzUsuń